Ford Fiesta ST – mały generator wielkich emocji!
Mam nadzieję, że miłośniczki motoryzacji mi wybaczą, że przytoczę kawał o idealnej żonie:
– dama na balu,
– kucharka w kuchni,
– …i dziwka w łóżku.
O dziwo stwierdzam, że w motoryzacji jest podobnie – idealne auto to:
– wół roboczy podczas wakacyjnych podróży,
– strefa relaksu po pracowitym dniu,
– i generator emocji podczas pokonywania kolejnych zakrętów.
Nierealne?
(…oczywiście mam na myśli drugi wers.)
Ależ skądże. Takie auta są. A nawet jednym z nich jeździłem.
Cayenne w trybie komfortowym jest oazą relaksu. Naprawdę byłem zadziwiony miękkością resorowania pneumatycznego zawieszania, subtelnością zmiany biegów i przyjemnie delikatnym mruczeniem ośmiocylindrowego silnika. Tryb Comfort jest świetny także na długie podróże. Zwłaszcza, że bagażnik Cayenne jest większy niż w Suberbie a na tylnej kanapie bez trudu zmieszczą się trzy osoby. Napęd na obie osie i ponad 700 kg ładowności pozwala na przyznanie pięciu gwiazdek w kategorii woła roboczego.
Po przełączeniu w tryb sportowy auto przechodzi metamorfozę. Robi się brutalne, narowiste, twarde. Czysta frajda okraszona donośnym rykiem silnika. Szeroki uśmiech na twarzy przy ruszaniu, ekstaza przy każdym wciśnięciu gazu na wyjściu z zakrętu, Ależ to auto jeździ! I choć doznania są nieco mniej brutalne niż w 911 4S, to i tak nie ma wątpliwości, że to Porsche.
Jest tylko jeden problem – koszta. Zarówno zakup Cayenne, jak i jego utrzymaniejest poza zasięgiem większości Kowalskich.
Czy Kowalscy muszą się obyć bez przyjemności?
Nie, jeśli zamiast Golfa w tedeiku wybiorą Fiestę ST.
Od razu muszę powiedzieć, że Fiesta ST nie sprawdzi, że jako wół roboczy dla średniej rodziny ani nie wypoczniesz w niej po robocie.
Ale to, co oferuje sprawia, że nie będziesz chciał z niej wychodzić.
Okazuje się bowiem, że w tych skrajnie różnych autach jest ta sama esencja. Mimo o rząd wielkości niższej ceny Fiesta ST potrafi wygenerować ten sam poziom endorfin, co Cayenne. Jest lekka i zwinna, a jej dopracowane zawieszenie pozwala przekraczać granice rozsądku. Świetnie obejmujące fotele przekazują plecom wiele informacji o aucie. Pozostała część jest przekazywana przez czuły układ kierowniczy. Żywiołowy silnik 1,6EB daje jej solidnego kopa a za sprawą dziury łączącej komorę silnika z kabiną ma całkiem poważne brzmienie.
Fiesta ST angażuje w jazdę według najlepszej szkoły GTI. Ma temperament ale jest przy tym jest stabilna i łatwa do opanowania.
Prowadzenie tego niepozornego z zewnątrz autka potrafi wywołać u kierowcy stany euforyczne i wprawić w błogostan.
Oczywiście nie jest tak szybka, jak Porsche. Ale emocje towarzyszące jeździe nie są wcale mniejsze.
Ceny Fiest ST starują od niecałych 76 tys. zł A kończą na ponad 100 tys. za dwustukonną edycję z bogatym wyposażeniem opcjonalnym. Dużo?
Pewnie, że dużo! Przecież z takim budżetem można już startować do Passeratti!
Wcale nie dużo! Jest to zdecydowanie najtańszy czterokołowy generator endorfin na rynku. Jeśli lubisz prowadzić samochód koniecznie weź Fiestę ST na jazdę testową. I musisz się spieszyć – wkrótce Fiestę ST zastąpi nowa generacja z trzycylindrowym motorem.
Najgorsze zostawiłem na koniec: kiedy po latach jazdy Fiestą ST wraz z powiększaniem rodziny przybędzie walizek do bagażnika i rowerów na dach, ty nie będziesz już akceptował mainstreamowych dupowozów izolujących od prostej frajdy z jazdy.
I nie pozostanie ci nic innego, jak zadłużyć się do końca życia i kupić Cayenne.
Dodaj komentarz