Stań, bo za nami karetka….
Pracuję niedaleko szpitala i często w drodze do pracy spotykam karetki na sygnale. I niestety często obserwuję, że wielu kierowców nie za bardzo wie, co powinni zrobić. Oczywiście wiedzą, że muszą karetce umożliwić przejazd, ale nie zawsze wiedzą jak to zrobić, by było to najszybciej.
Raczej obserwuję zasadę egoizmu – ja dbam o siebie, zatrzymam się tu a reszta niech się martwi sama…
A trafna ocena sytuacji i współpraca z innymi kierowcami może uchronić pasażera karetki od zapłaty tej najwyższej z cen…
Kodeks mówi dość ogólnie, że:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.
W godzinach szczytu przed skrzyżowaniem ulic wielopasmowych czeka na zielone naprawdę sporo aut. Kiedy z tyłu słychać karetkę większość ostrożnie wjeżdża na krawężnik umożliwiając przejazd środkiem drogi lub miedzy pasami. Nawet jak zapali się zielone to kierowcy dalej próbują zjechać na bok. Czy tak jest najszybciej?
Byłoby szybciej, gdyby większość aut jak najszybciej zjechało ze skrzyżowania robiąc więcej pola do sprawnego manewru tym z tyłu, za którymi jest karetka. Pamiętamy, że o ile osobówce stosunkowo łatwo jest się usunąć to ciężarówce lub autobusowi niewiele da wjechanie na krawężnik. Starajmy się także pomagać innym w przepuszczeniu karetki – nie chodzi wyłącznie o to by samemu jej nie blokować, tylko by jak najszybciej przejechała.
Zjedźmy ze skrzyżowania – być może karetka na skrzyżowaniu skręci. Jeśli nie, to za skrzyżowaniem z reguły jest luźniej i można łatwiej poszukać metody na przepuszczenia jej, tak by nie musiała zwalniać.
Miejmy świadomość, że na pokładzie karetki może trwać akcja ratunkowa, a jej kierowca oprócz krótkiego czasu przejazdu musi gwarantować załodze bezpieczeństwo i płynną jazdę – pozwalającą na pracę ratowników.
Wtedy naprawdę liczy się każda sekunda. Jeśli trzeba przepuścić pojazd na sygnale pomyślmy, jak zrobić to by było to jak najszybciej. Czasami warto przyspieszyć, by dojechać do zatoki autobusowej i tam się schować albo uciec ze skrzyżowania nim czerwone światło nas zatrzyma.
W takiej sytuacji nie bójmy się wjechać na przejście dla pieszych, czy użyć klaksonu, świateł do komunikacji z innymi kierowcami lub pieszymi.
Obserwujmy też duże auta – ich kierowcy mają lepszą widoczność, zwykle są to też zawodowcy z większym doświadczeniem ale zarazem o wiele trudniej jest im przepuścić pojazd. Pomóżmy im w pierwszej kolejności, dajmy im pole do manewru, do ucieczki. Osobówki są zwinniejsze, im będzie łatwiej gdzieś się wcisnąć, uciec, usunąć. Jeśli z tyłu są duże auta blokujące przejazd karetki nie zajmuj zatoki, zostaw ją bardziej potrzebującym.
Na drodze wielopasmowej większość zwalnia próbując udrożnić lewy pas. Przy większym natężeniu ruchu zwalnianie powoduje często lokalny zator, który spowalnia karetkę. Obserwujmy drogę wybierając optymalny sposób przepuszczenia pojazdu – czasami wystarczy utrzymać prędkość lub przyspieszyć, by auta przed karetką miały gdzie zjechać.
Największy strach mnie ogarnia, kiedy widzę kierowców, którym zbyt mocno zapadła w pamięć kodeksowa sentencja „w razie potrzeby zatrzymanie się”. I na dźwięk syreny dają bezmyślnie po heblach. A za nimi gna kilkunastotonowy, zatankowany do pełna, ciężki wóz gaśniczy. Który ma drogę hamowania wielokrotnie dłuższą od auta osobowego…
Karetka przejechała. Pozwólmy wtedy autom, które się usunęły wrócić na drogę. Niektóre schowały się we wjazdach, bocznych uliczkach – dajmy im wyjechać.
Niestety też zdarzają się cwaniaki wykorzystujące karetki jako taran na korki. Z przodu lub za karetką. Jedyne, co mnie pociesza to fakt, że coraz więcej karetek ma rejestratory jazdy i mam nadzieję, że ich kierowcy będą na tyle „wredni”, że nagrania wyślą na e-mail policyjnej akcji „stop agresji drogowej”.
Stojąc w korku zostawmy sobie trochę miejsca z przodu, jak będzie konieczność ten metr pozwoli na zjechanie „na jodełkę” i zrobienie „korytarza” dla karetki.
Dodaj komentarz