Chińskie xenony. Tanio i dobrze?
Kiedy włącza się xenony w nowiutkim aucie jest efekt łał.
Jednak z czasem ten efekt mija i nie jest to wyłącznie wynik naszego przyzwyczajenia do dobrego.
Wbrew demagogii marketingowej xenony się zużywają znacznie szybciej, niż życzą sobie tego producenci. Na szczęście dla nich, początkowe objawy zużycia bez pomiaru światłości ciężko jest spostrzec.
Trzeba zauważyć jak szeroki zakres wartości strumienia świetlnego podają producenci markowych (i niemarkowych) palników: 3200 lm + – 15%. Oznacza to, że palik może świecić 3680 lm, jak i 2720 lm i obie wartości mieszczą się w fabrycznej tolerancji, mimo, że dzieli je prawe tysiąc lumenów (30% różnicy).
Typowa lampa wyładowcza z maksymalną wydajnością świetlną pracuje tylko na początku okresu eksploatacji – dość szybko schodząc do poziomu 60-80% jej znamionowego poziomu.
Oczywiście światła jest tak dużo, że nawet przy spadku jego natężenia o 20-30% oświetlanie jest postrzegane jako dobre.
Jednak przy jednoczesnym zużywaniu się samych projektorów w kilkuletnim aucie niedostatki świetlenia mogą być odczuwalne znacznie wcześniej.
Wysokiej klasy, markowe palniki są trzykrotnie droższe od tanich wyrobów.
Nasuwa się więc pytanie, czy lepiej kupić trzy tanie zestawy (i częściej je zmieniać) aby mieć przez dłuższy czas drogę oświetloną strumieniem bliskim maksymalnemu niż korzystać z jednego markowego kompletu palników.
Królami ceny są egzotyczne marki z napisem „made in China”.
A o chińskich xenononach słyszy się, że palą przetwornice, że słabo świecą, że mają złą geometrię, że szybko padają, że niszczą odbłyśniki, a szkła reflektorów matowieją od emisji UV.
Generalnie, że nie warto.
Osramy D1S z pierwszego montażu wytrzymały w moim aucie 4 lata. Kolejny zestaw kupiłem w dużej hurtowni motoryzacyjnej i był to świeży model Philipsa, którego jeszcze mieli nie podrabiać. Na początku świecił super, ale po dwóch latach niewiele się różnił od zwykłych H7.
Nie wiem, czy jednak to były podróbki, czy też zaplanowane postarzanie produktu ale eksploatacja oświetlenia zaczęła mieć dość duży udział w kosztach używania auta.
Jeśli mam kupić chińskie xenony i zapłacić, jak za oryginały to już wolę kupić chińskie i zapłacić, jak za chińskie.
I wiem, że brzmi to dziwnie, ale zacząłem eksplorować rynek w poszukiwaniu markowych chińskich wyrobów. Bo przecież, jeśli Xiaomi potrafi zrobić przyzwoity telefon w budżetowej cenie to pewnie jest jego odpowiednik na rynku oświetlenia.
I znalazłem testy palników YEAKY.
Yeaky lighting chwali się, że do produkcji palinków używa markowych podzespołów (m.in. austriackie elektrody, szkoło od Philipsa, wysokiej czystości gaz od Messera).
A potem, w ofercie polskiego sklepu hidretrofit znalazłem ksenony NextGen, na których opakowaniu widniało logo YEAKY. Za kwotę 169 zł za komplet nie kupiłbym połowy zestawu Philipsa, co zwiększyło pokusę do sprawdzania na własnej skórze, ile one są warte.
Tym bardziej, że kupując w hidretrofit.pl miałem otrzymać „bezkonkurencyjne ceny i jakość obsługi klienta.”
W moim przypadku roczny koszt eksploatacji markowych, oryginalnych D1S to około 120-130zł. Więc aby chinole były warte swojej ceny musiałyby dobrze świecić minimum przez niecałe półtora roku.
I taką tezą dokonałem zakupu.
Pierwsze rozczarowanie było już po otworzeniu pudełka, bo zgodnie z informacją na stronie produktu opakowanie różniło się od tego ze zdjęcia, a zamiast logo Yeaky było logo NHK.
Opis parametrów był taki sam:
NHK Hid xenon features:
1.Philips Raw UV tube
- Imported APL kapsule
- Diamond inner bulb
- Messer Germany Gas
- Austria Plansee electrode
- High qualiu Raw UV tube, output brightness leads Global Top Xenon standard. Philips blue quartz tube,
3900 Lumen output, +70% brightness, +50M longer range.
Drugie rozczarowanie nastąpiło po montażu – o ile w jednym projektorze linia odcięcia była wyraźna to w drugim nie było jej wcale. Winna okazała się skopana geometria palinka, reklamacja została sprawnie załatwiona i wkrótce otrzymałem nowy zestaw lamp.
I tu przyszło trzecie rozczarowanie, bo sytuacja się powtórzyła – znów jeden z palników miał skopaną geometrię.
I ponownie reklamacja została szybko rozpatrzona a ja w końcu miałem dobrze świecący zestaw.
I muszę przyznać, że światła świeciły bardzo mocno, ale już rozkład światła nieco odbiegał od wzorcowego. Kiedy ustawiałam się obok nowych BMW, wiązka moich świateł wcale nie była słabsza. Przez niemal półtora roku NHK nie dały powodu do narzekań – po prosty robiły to, do czego zostały stworzone.
Po 16 miesiącach użytkowania uznaję test za zaliczony pod względem opłacalności.
Chińskie xenony wciąż świecą dobrze, choć nie tak mocno, jak na początku.
Mity o spalonych przetwornicach, zmatowiałych szkłach itp. nie potwierdziły się.
Dwukrotna wymiana palników oraz odbiegający od ideału rozkład wiązki świadczą, że opinie o problemach z geometrią są prawdopodobne. (Należy jednak pamiętać, że paliki kupiłem we wrześniu 2015 roku i być może od tego czasu ich jakość uległa poprawie.)
Hidretrofit wywiązał się z obietnicy dotyczącej zarówno dobrych cen, jak i należytej obsługi klienta.
Ze stron internetowych wynika, że Yeaky wchłonął koncern NSSC, który na polskim rynku sprzedaje swoje produkty pod marką Vertex. Ceny kuszące.
Wielokrotnie widzę starsze auta, których ksenony ledwo świecą się różowym już światłem. Być może ich właściciele nie mogą sobie pozwolić na wydatek kilkuset złotych na nowe lampy albo po prostu inwestycja kilku procent wartości auta jest dla nich pozbawiona sensu.
Okazuje się, że przy wyborze rzetelnego dostawcy można tanio mieć dość dobrze świecące lampy.
Należy pamiętać, że powyższa opinia dotyczy tylko D1S NHK i jej uogólnianie na wszystkie chińskie xenony to tak, jakby na postawie Dacii Duster oceniać europejskie samochody.
Czy warto?
D1S NHK nie jest to okazją, ale w miarę uczciwą ofertą – za niską cenę otrzymujemy jasno święcące palniki, których geometria wiązki pozostawia nieco do życzenia. Z prawej strony zasięg jest trochę z krótki, z lewej i na środku – ciut za długi. (Być może w innych egzemplarzach palników byłoby inaczej.) Spadek wydajności świetlnej wraz z upływem czasu jest porównywalny z Philipsami kosztującymi dwukrotnie więcej (choć nie mam 100% pewności, czy były oryginalne). Istnieje ryzyko otrzymania palników nie nadających się do użycia ze względu na złą geometrię – wskazany zakup u uczciwego sprzedawcy.
Czy zatem teza trzy zamiast jednego jest obroniona?
W przypadku NHK –nie. Zbyt duże ryzyko otrzymania produktu o nieprawidłowej geometrii.
Natomiast nie jest to jedyny budżetowy produkt.
Niewykluczone, że powtórzę test z palnikami importowanymi przez M-Tech – komplet kosztuje około 130 zł. Są one także sprzedawane w sieci Norauto, za dwukrotnie wyższą cenę.
Może wtedy teza 3 zamiast 1 obroni się.
Update:
Po 22 miesiącach użytkowania wydajność świetlna palników NHK zmalała na tyle, że zdecydowałem się na wymianę. (Osramy i Philipsy zmieniałem przy większym spadku.)
Ich miejsce zajęły inne chińskie xenony: Yeaky 5500K:
http://alecki.pl/chinskie-xenony-test-nr-2-yeaky/
Tu przegląd rynku palników marek budżetowych:
http://alecki.pl/przeglad-rynku-xenonow-budzetowych-bosma-m-tech-hamron-einparts-yeaky-nhk/
Tekst nie jest elementem współpracy z producentem ani dystrybutorem. Żaden podmiot nie miał wpływu na wyrażane przeze mnie opinie.
Dodaj komentarz